środa, 31 sierpnia 2016

Muzeum Sztuki Nowoczesnej

Następnym muzeum jakie zaplanowaliśmy zwiedzić w środę to Muzeum Sztuki Nowoczesnej.  
Najpierw wyzwaniem było znaleźć w Centrum Warszawy w niedalekiej odległości od Muzeum miejsce parkingowe, ale za trzecim okrążeniem się udało, tuż przy muzeum :)

W sezonie letnim Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie przedstawia świat artystów, którzy oprócz tworzenia zajmowali się także edukacją. Na wystawie można zapoznać się ze sposobami, systemami i narzędziami uczącymi podstaw warsztatu i języka sztuki. 

Wchodząc do muzeum przeszliśmy przez taką dziwną bramę, jak się okazało, to była rzeźba Moniki Sosnowskiej, zaprojektowana specjalnie do wnętrza Muzeum, która stanowi jest stały element. Jednak nie zdradzimy Wam nazwy tej ażurowej rzeźby, może nazwa sama przyjdzie Wam do głowy, z czymś Wam się skojarzy, jak na nią spojrzycie....



Rzeźba ta wiąże ze sobą dwa wątki charakterystyczne dla tej artystki, a więc inspiracje popularnymi motywami architektury czasów PRL-u i wpisaną weń estetyką prowizorek i amatorskich modyfikacji oraz niepokojącą „osobliwość”, powstałą wskutek zaburzania lub zmieniania funkcji architektury. W tym przypadku płaska rzeźba wchodzi w trzeci wymiar, jej odnogi „rosną”, wyginając się i anektując przestrzeń sali wystawienniczej.

W sąsiednim pomieszczeniu dzieci spędziły najwięcej czasu, jak tylko zobaczyły klocki na podłodze i elementy do układania zabrały się do pracy, zabawy.









Konstrukcja, w której dzieci bawiły się klockami jest złożona z wielu takich samych elementów (modułów), które są ze sobą połączone i tworzą jedną całość. Twórcy tej instalacji Wam nie zdradzimy, bo jest to jedna z zagadek na karcie dla starszych dzieci. Możemy Wam tylko napisać, że jest to mężczyzna, który urodził się w 1923 roku w Budapeszcie, swoją karierę architekta, urbanisty, artysty i teoretyka rozpoczął we Francji w latach 50. Jest głównym teoretykiem i twórcą architektury mobilnej, czasowej. Na jego prace duży wpływ miały osobiste doświadczenia emigranta i uciekiniera, który doświadczył bezdomności i potrzeby budowania tymczasowych siedzib. Od późnych lat 50. był w kontakcie artystycznym z innym ważnym dla kolekcji muzeum artystą. Jego imienia i nazwiska również Wam nie zdradzimy, bo stanowi jedną z zagadek :)

Możemy tylko napisać, że był polskim architektem, który nie tylko projektował, ale także malował, rzeźbił i uczył studentów w szkole artystycznej. Oto i on na zdjęciu:






Pośród prac znajdujących się na wystawie można zapoznać się z narzędziem do nauki kompozycji, które widzicie na powyższych zdjęciach.

Ruchome urządzenie zmienia swój wygląd w zależności od tego, w jaki sposób ustawimy jego poszczególne części. Ten aparat służył studentom Akademii Sztuk Pięknych do ćwiczeń związanych ze światłem, przestrzenią i kolorem. 

W ostatnim pomieszczeniu mogliśmy obejrzeć i wypróbować jedną z prac, która jest zarówno przestrzenią wystawową do oglądania, jak i przestrzenią pobudzającą do kreatywnego myślenia. Jej twórcami byli Robert Fillou oraz Joachim Pfeufer. Nazwa jest dość śmieszna i jest również rozwiązaniem jednej z zagadek.



Dziewczyny weszły do środka i też zaczęły tworzyć, jednak mama nie pozwoliła im za bardzo rozwinąć wodzy fantazji, bo przed nami było jeszcze jedno miejsce do odwiedzenia....







Przy okazji odwiedzin muzeum dowiedzieliśmy się o drewnianym domu, położonym na Mazowszu, w malowniczym starorzeczu Bugu, który jest przestrzennym manifestem Formy Otwartej – idei, którą jeden z powyższych architektów uczynił osią swojej twórczości architektonicznej. 

Dom, budowany od 1968 roku, w pełni wyrażał te idee, będąc jedną z niewielu prac zrealizowanych zgodnie z życzeniem architekta i jego żony. 

Budowany jako rama dla życia, ożywa wraz z obecnością ludzi. Szczególną atmosferę domu współtworzą ślady działalności i pasji jego mieszkańców – umieszczone wokół domu instrumenty dydaktyczne do nauki podstaw kompozycji; stalowa struktura z biennale w Wenecji z 1977 roku, po której pnie się winorośl i drewniany gołębnik, który, jak żartowała architekta, był najdoskonalszym dziełem jej męża.

Obejrzeliśmy sporo zdjęć tego domu w książce poświęconej temu domowi „Dom jako Forma Otwarta. Szumin Hansenów”. Usłyszeliśmy też sporo anegdot dot. właścicieli domu i ich dzieci (jak założenie elektryczności przez dzieci w tym domu pod 2-dniową nieobecność rodziców, do dziś kable zwisają w nim luźno nad głowami :)) Muzeum w porze letniej organizuje wycieczki do tego domu.

Dom Hansenów w Szuminie jest jedynym polskim budynkiem wpisanym na prestiżową listę Iconic Houses Network.

Udało nam się w internecie znaleźć parę zdjęć ich domu, które widzieliśmy w książce. Zobaczcie sami :)















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz